Zima w pełni, lecz niestety na najsłynniejszym wzniesieniu w Polsce nadal jest za mało śniegu by można było uprawiać narciarstwo. Lecz Polskie Koleje Narciarskie twierdzą, że one wywożą narciarzy na szczyt od dwóch tygodni.
PKL już w połowie grudnia zwiększyła przepustowość kolei linowej twierdząc, że rozpoczyna sezon narciarski. Pasażerów jeździ dwa razy więcej, lecz w większości są to przede wszystkim spacerowicze i turyści, narciarzy jest jak na przysłowiowe lekarstwo. W gruncie rzeczy nie ma się, co dziwić, bo śniegu jest zbyt mało by można było uprawiać szusować po stokach. Nieczynne są także wyciągi w kotłach Gąsienicowym i Gorczykowym.
W związku, z czym PKL złożyło wniosek do dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego o zgodę na sztuczne naśnieżanie w tym rejonie i zawężenie obszaru objętego ochroną przyrody. Lecz zostały one odrzucone. Problem tkwi nie tylko w braku śniegu. Według Radosława Ślusarczyka z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot PKL nielegalnie zwiększa przepustowość kolei. Ponieważ do tej pory nie uzyskała ona pozwolenia od ministra środowiska na zwiększenie intensywności pracy kolei. W związku, z czym powinna ona przewozić do 180 osób w ciągu godziny.
Na jednej z tras Kasprowego Wierchu umiejscowiony został sprzęt mierzący czas zjazdu.